Każdy menedżer stoi przed problemem, jak powinien wyglądać dobry lider przyszłości. Przy wyborze, warto kierować się paroma wytycznymi.
Gdy podwładni uznają kogoś za lidera, łączy się to z tym, że rezygnują pewnej części swojej suwerenności na rzecz owego przywódcy, często poddając się jemu i jego postanowieniom. Ponadto, są też mniej decyzyjni – główne decyzje podejmuje bowiem lider. Mówi się, że im więcej tzw. źródeł władzy posiada lider, tym większe ma możliwości skutecznego działania. Jest to pogląd z założenia słuszny, ale z pewnymi zastrzeżeniami – ma on wtedy możliwości realizowania własnych koncepcji, ale nie zawsze oznacza to skuteczniejsze działanie. Może się bowiem okazać, że to inni mają lepsze pomysły. Lider powinien być więc najlepszym z najlepszych pracowników,
a przy tym powinien utrzymywać dobre kontakty z podwładnymi.
Przy autokratycznej metodzie liderowania istnieje zagrożenie, że lider pozbawiony będzie tzw. mądrości grupowej, a przez to ograniczony w dostępnie do źródeł inspiracji płynących od innych ludzi. Dlatego lepiej był liderem, do którego w każdej chwili każdy może się zwrócić. Nie będziemy wtedy zmuszeni do przekonywania współpracowników do swoich koncepcji, co nierzadko niesie brak możliwości ich weryfikacji. O wiele bardziej wartościowa jest wspólna praca, przy jednoczesnym napędzaniu zespołu przez lidera, jego kierownictwem i odpowiednią moderacją grupą.
Nawet jeżeli sądzimy, że w naszym liderowaniu popełniliśmy wiele błędów, nigdy nie jest za późno, żeby zacząć się zmieniać. Warto rozpocząć od małych kroków, np. uważnego wysłuchania pracowników, pochwalenia za osiągnięcia, przechodząc do rzeczy większych – np. wspólnego układania strategii działania firmy. Bardzo szybko przekonamy się, jak wielka siła tkwi w grupie. Ponadto nieśmiali pracownicy, dotychczas siedzący cicho w kącie sali, ośmieleni naszą nową postawą, mogą okazać się kopalnią bardzo dobrych pomysłów, poprawiających funkcjonowanie naszej firmy.